piątek, 3 maja 2013

Rozdział 2.


       Po tych słowach szybko pobiegłyśmy do mnie i zaczęłyśmy mnie pakować. Spakowałyśmy wszystko, ponieważ wyprowadzamy sie do miasta gdzie mieszka Juju. Potem z mamą obmyśliłyśmy plan jak zdobędziemy rzeczy Monicy. I przystąpiłyśmy do działania. Po cicho weszłyśmy na jej podwórko, jej rodziców słychać było jak wrzeszczeli na siebie w salonie, a nie mieliśmy ochoty z nimi rozmawiać więc postanowiłyśmy że z Monicą wejde do niej przez okno i ją spakujemy. Więc wspięłyśmy się na drzewo i po jednej z gałęzi która wchodziła prawie do jej okna przedostałyśy sie do niej.
- No chodź Monica.-wyszeptałam.
- No już, już.-powiedziała po cichu.
- Co najpierw pakujemy?-spytałam dalej szepcząc.
- Moje ciuchy z garderoby.-powiedziała i pociągnęła mnie do garderoby.
Spakowałyśmy wszystkie ciuchy i wszystkie inne potrzebne rzeczy. I na sznurze spuściłyśmy je z okna mojej mamie. Zeszłyśmy po drzewie na dół i szybko pobiegłyśmy do samochodu. Zapakowałyśmy torby do badarznika i pojechałyśmy do mnie, by wziąść torby mojej mamy. Po pół godzinie przyjechała ciężarówka przeprowadzkowa i zabrała nasze rzeczy, a my same z jakimiś małymi walizkami pojechałyśmy na lotnisko. Weszłyśmy do samolotu i zajęłyśmy nasze miejsca. Po drodze ja spałam, Monica grała na telefonie, a mama czytała gazetę. Na lotnisku czekał na nas Scoter, który przywitał się z moją mamą i przedstawił się nam.
- Cześć. Jestem Scoter, menager Jusa.
- Miło mi cię poznać. Ja jestem Jowita, a to moje córki.-i pokazała na nas.- To jest Lily.
- Hej.-przywitałam się, a Scoter to odwzajemnił i uśmiechnął się do mnie.
- A to moja przyszywana córka Monica.
- Cześć.-Monica też się przywitała i popatrzyła się na mnie jak by chciała powiedzieć "Jaki czad".
- No to chodźcie za mną do limuzyny tam czeka reszta ekipy. Napewno chętnie ją poznacie.
I szybkim krokiem pomaszerowałyśmy za Scoterem. Wychodząc z lotniska pierwsze co nam sie rzuciło w oczy to czarna długa limuzyna jak na filmach. Udając obojętność powoli poszłyśmy z Lily w stronę limuzyny za Scotem. Gdy do niej doszłyśmy z limuzyny wyszła Pattie, potem Kenny i nareszcie upragniony Biebs, a za nim Fredo. Gdy Biebs wyszedł ja i moja przyjaciółka próbowałyśmy zachować spokuj i zachowywać się przy nim normalnie. Ale jedno nie dawało mi spokoju, bo gdy wyszedł z limuzyny ściągnął swoje okulary przeciwsłoneczne i patrzył się na mnie jak w obrazek ja popatrzałam się na niego i nasz wzrok się spotkał, uśmiechnął się do mnie, a ja to odwzajemniłam i troszeczkę się zawstydziłam i zpuściłam głowę na dół.
- Co Jus? Ładna co nie?- Zaśmiał się Scoter.
A Biebs tylko się uśmiechnął i szturchnął Scota w bark.
- No dobra ludziska, wchodzimy do środka i jedziemy.-Powiedział Scot.
- Jestem za.- Zaśmiała się Pattie.

2 komentarze:

  1. Rany Dziewczyno!! To jest świetne! ja chce jeeeeeeszcze!!! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jutro dodam bo byłam na zawodach :P:*

      Usuń